Beata Marciniak: “Zmiana niejedno ma imię”.
Blog ilcs.eu ma być miejscem komentarzy, spotkań obserwacji rzeczywistości komunikacyjnej. Pierwszy wpis… w tydzień od premiery portalu, doskonała okazja: książka Beaty Marciniak: „Zmiana niejedno ma imię”, nawet tytuł idealnie wpisuje się w nowy pomysł na rozwój ilcs.
Beata Marciniak, ze wszystkich kompetencji zawodowych, dla tej książki najważniejsze są: coach, trener rozwoju osobistego i coś, czego nie ma w okładkowym opisie sylwetki zawodowej Autorki: romanistka. Trudno mi pisać, tym bardziej oceniać umiejętności coachingowe Beaty (w ten sposób będzie tu występować: znamy się od ponad …:) lat), ilcs działa w innym segmencie rynku. Ale czymkolwiek jest coaching, jakkolwiek- z względu na modę- nadużywany jest ten termin…mnie ta książka urzeka i fascynuje… otwartością komunikacji, odwagą w rozmowie i… myślą… jak potężnymi kompetencjami komunikacyjnymi dysponuje Beata, że osoby spełnione zawodowo, rodzinnie… czasem na zakręcie, występują tu otwarcie…opowiadają o sobie, potrzebie zmiany… Doskonale wiem, z własnej praktyki kilkunastoletniej zawodowej współpracy z osobami (bo to ludzie tworzą firmy, nieważne: korporacyjne czy jednoosobowe), jak wiele wymaga zdobycie zaufania, jak bardzo trzeba być uważnym, szczerym, delikatnym, otwartym i po prostu kochać swoją pracę i ludzi, z którymi się pracuje. To wszystko widzę w Beacie i osobach, które same…choć przy Jej wsparciu… odkrywają potrzebę zmiany…więcej: dokonują jej.
Imponuje mi to, jak bezpośrednio bohaterowie nazywają swój problem: „byłem bezsilny”, „byłam słaba”, jak precyzyjnie (dzięki własnej pracy i zapewne wsparciu grupy coachów z otoczenia Beaty) określają: „marzę o tym, aby …”, „moją ambicją jest …”, „jestem dumny z …”, „chcę …” W szkoleniach językowych i komunikacyjnych zawsze podkreślam jak niezwykle ważna jest precyzja komunikacji, dla mnie ta książka jest fascynująca … bo jest cała o tym. O indywidualnej potrzebie określenia, zdefiniowania, i dążenia do realizacji autentycznej (!) zmiany. Jak wszystko zaczyna się od potrzeby określenia, wyznaczenia pola zmiany. Choć czasem przechodzi dreszcz niepokoju przy „runął mój cały świat”, który za chwilę zmienia się w podziw dla odwagi osoby, która tak jednoznacznie … powiedziała. Beata świetnie pozwala swoim bohaterom mówić, trochę jak dyrygent, który określił solistom pewne cele, a oni je zrealizowali, dla własnej satysfakcji, zadowolenia, spełnienia.
Ta książka pięknie płynie… pierwsze osoby mówiące o swoim „dzisiaj”, „wczoraj”, „jutro”, o tym co je motywuje, jakie mają ambicje… przyznam, przy Bohaterze „X” kategorie „dzisiaj”, „wczoraj”, etc. wypełniłem moją treścią, przepraszam Bohatera „X”, ale nie mogłem się powstrzymać…
Czego mi w tej książce brakuje:)? Właśnie „romanistki” na okładce. Gdybym był romanistą, od tego zaczynałbym każdą zawodową, osobowościową notkę o sobie:). Naprawdę tak myślę: że przestrzeń i lekkość, piękno kultury romańskiej, melodia języka francuskiego (którego nie znam) to wartość, która w połączeniu z osobowością coacha i/lub trenera biznesu stanowi niezwykłą wartość we współczesnym świecie. Czego jeszcze? Więcej historii mężczyzn. Jestem zdeklarowanym feministą, ale 3:1 to proporcje, które coś mówią o społeczeństwie, w którym żyjemy…tym bardziej podziwiam Panów, którzy odważyli się opowiedzieć szczerze o swojej Zmianie, to… mam nadzieję… temat na rozmowę z Beatą, już niedługo.
Szymon Janicki
